Szczęście w nieszczęściu - i tak lał deszcz. Na tyle intensywny, że do
święcenia trzeba było pojechać te kilkaset metrów samochodem. Wstyd. Ale
za to uszło nam na sucho.
W koszyku nie zabrakło oscypka - poniżej dowód, że naprawdę można je już kupić, choć do maja jeszcze kawałek.
Szczęśliwie im bardziej słońce chyliło się ku zachodowi, tym bardziej widok z okna robił się optymistyczny! Zmęczeni remontowaniem i zachęceni do spaceru, podążyliśmy w stronę zachodzącego słońca.
Po drodze obejrzeliśmy akrobacje samolotowe, perfekcyjnie wykonywane przez sąsiada. Jego filmiki kręcone kamerą przyczepioną do sterowanego samolotu można obejrzeć tutaj. Nim się obejrzeliśmy za naszymi plecami wyrosła czarna ściana chmur! Ostrzeżeni krzykiem spacerującej z psami sąsiadki "Uciekajcie! Burza idzie!" zrobiliśmy przepisowe w tył zwrot i szybkim krokiem ruszyliśmy z powrotem.
Ołowiane chmury wisiały nad nami przez cały wieczór. Spacer choć krótki, był widokowo przepiękny! Przyroda potrafi nam się pokazać z różnych stron, ale wszystkie są fascynujące!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz