Tuż obok obecnego szpitala rozciąga się kompleks budynków starego opuszczonego szpitala. Teren jest w pełni dostępny, nie ma żadnego ogrodzenia, nie wspominając już o ochronie. Przechodzimy miedzy zrujnowanymi budynkami, wszędzie powybijane okna, powyrywane okiennice. Złowieszczo powiewa szarobure wspomnienie po firance. Czuję się trochę nieswojo, ale jednocześnie jest coś przyciągającego w tych ruinach.
Jeden z budynków spalony. Obok jedyny zachowany napis "Pracownia patomorfologii i medycyny sądowej". Cały teren jest ogromny. Kilka, a może nawet kilkanaście budynków.
Z pewnym niepokojem wchodzimy po schodach do jednego z budynków. Depczemy po rozbitym szkle, którego wokół jest pełno. Zdewastowana klatka schodowa, metalowe poręcze ucięte przez zbieraczy złomu. Pomieszczenia kompletnie zrujnowane. Farba schodzi ze ścian płatami, wszystko pokryte napisami w większości mocno obelżywej treści.
Czuję się jak w amerykańskim filmie policyjnym - do każdego pomieszczenia wchodzimy z duszą na ramieniu, brakuje nam tylko broni, gdy wyskakujemy zza rogu. W każdym pokoju ktoś może być... Gdyby takie miejsce było w Krakowie na pewno spotkalibyśmy tu bezdomnych lub narkomanów. W Nowym Targu prawdopodobieństwo jest zapewne mniejsze, ale i tak czujemy się dość niepewnie. Dobrze, że jest środek dnia i pełne słońce, w przeciwnym wypadku byłoby jak na planie thrillera z akcją w opuszczonym szpitalu psychiatrycznym, po którym nadal plącze się morderca psychopata.
Opuszczamy pustostan, aby odetchnąć świeżym powietrzem. Z drugiej strony szpitali, jak to na Podhalu, bacówka. Znacznie bardziej odpowiada mi taki krajobraz.
Nad nami przez cały czas krążą szybowce, windowane do góry przez mały samolot z pobliskiego lotniska. Przy tej widoczności chciałoby się wskoczyć na pokład i poszybować w stronę chmur. Szybowce i paralotnia są moim wielkim marzeniem od dłuższego czasu. Kiedyś się spełni!
Po odebraniu poszkodowanego z pogotowia, czas na powrót do domu. Po drodze, na osłodę, przepyszne lody w Ostrowsku. Szczerze polecam! Dostępne są tylko cztery smaki wyrabianych domowym sposobem cudnie śmietankowych w konsystencji lodów. Sympatyczna pani zgadza się na zrobienie zdjęcia, ale "żeby tylko mnie nie było na nim widać!".
Znakiem szczególnym w Ostrowsku jest szyld z lodami i zawsze pełny
parking. Tym razem zajęty przez dwa samochody policyjne. W okolicy
wszyscy wiedzą, że te lody rozpływają się w ustach! A ja teraz wiem, że ups... czas na manicure ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz